I skończyło się bieganie po lasach. Czas wracać do pracy, umościć się przy biurku, odkurzyć ołówki, pogłaskać białe kartki papieru w przepraszalnym geście, że tak długo nie pieściło się ich gładkiej powierzchni.
Na rozgrzewkę trafił mi się pojedynek z Minotaurem. Bestia oporną była, ale kilka szybkich cięć... i jest.
Jak wyszło? Oceńcie sami.
|
Wstępne szkice poszukujące formy |
|
Ostateczna egzekucja |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz